• Strona główna
  • Idea
  • Teksty
    • Ameryka Łacińska
    • Australia i Oceania
    • Azja
    • Europa
  • Wideo
    • Afryka
    • Ameryka Łacińska
    • Australia i Oceania
    • Azja
    • Europa
  • Autorki i autorzy
  • Edukacja
  • O nas
  • Kontakt
  • Tagi

    aktywizm antropologia feministyczna architektura Brazylia Bronisław Piłsudski Dagestan Dziedzictwo Folklor Gruzja Hawana historia Indie jakucja Japonia jedzenie Kazań krajobraz Kuba Meksyk miasto migracje Mniejszości Moskwa muzyka Nowa Kaledonia performatywność podróż Pogranicze polityka Polska postkolonializm przestrzeń religia Rosja Rośliny Sacha Syberia taniec tożsamość turysta turystyka Ukraina wielokulturowość ZSRR świętowanie
  • Strona główna
  • Idea
  • Teksty
    • Ameryka Łacińska
    • Australia i Oceania
    • Azja
    • Europa
  • Wideo
    • Afryka
    • Ameryka Łacińska
    • Australia i Oceania
    • Azja
    • Europa
  • Autorki i autorzy
  • Edukacja
  • O nas
  • Kontakt
Europa  / Teksty

Tradycja przesiedlona, zapomniana, pokazana


dr Natalia Zacharek

Powszechnie wiadomo, że tradycja łączy społeczności, kolejne generacje i obcych ludzi. To nie tylko zestaw treści, ale przede wszystkim proces transferu i odtwarzania, który pozwala na zachowanie ciągłości relacji między ludźmi. Tradycja obejmuje gamę wartości, wierzeń, zasad i wzorów zachowań, które są ważne dla społeczności, by rozumieć swoją tożsamość i przynależność.

Co jednak, gdy członkowie grupy społecznej zostaną rozproszeni i osadzeni w nowej przestrzeni, pełnej podobnych do nich przesiedleńców? Jak stworzyć świat tradycji na nowo i odnaleźć się w gąszczu innych, często odmiennych obyczajów? Z tymi pytaniami u schyłku II wojny światowej z pewnością spotkali się mieszkańcy Dorposza Szlacheckiego i innych wsi w dzisiejszym województwie kujawsko-pomorskim. Badania w tej przestrzeni prowadzę od ponad trzydziestu lat, jest to bowiem moja wieś rodzinna.

W tekście tradycję rozumiem za Edwardem Shilsem jako wszystko to, co jest transmitowane lub przekazywane z przeszłości do teraźniejszości (Shils 1981, s. 12). Odnoszę się również do terminu tradycji genetycznej, która według Zbigniewa Jasiewicza stanowi formę przekazu kulturowego między pokoleniami, przede wszystkim poprzez bezpośrednią transmisję (najczęściej rodzinną), obejmującą wartości, normy, wzory zachowań, wiedzę czy umiejętności. Jej istota polega na tym, że dziedziczenie odbywa się „z genami” społeczno-kulturowymi, a więc jest wynikiem powtarzalności, zakorzenienia w lokalności i ciągłości. Tradycja genetyczna odwołuje się do „naturalnego” przekazywania wzorców życia, języka, zwyczajów – przez codzienne praktyki, obserwację i uczestnictwo, bez bezpośredniego, dyskursywnego nauczania ((Słownik etnologiczny… Warszawa-Poznań, s. 354). 

W gminie Kijewo Królewskie, w której leży moja wieś, niewielu jest mieszkańców przebywających tu z pokolenia na pokolenie. W samym Dorposzu to tylko dwie rodziny. Tym samym tradycja genetyczna w miejscowości, do której po wojnie napłynęła ludność z całej Polski, żywa jest u jednej lub dwóch rodzin.

Starsze osoby pamiętają jeszcze zamieszkujących tu w czasie wojny Niemców, którzy zajmowali tutejsze folwarki od wielu lat. Zbudowali tu domy i żyli obok Polaków, tak jak w wielu wsiach w okolicy. Region leży w dawnym zaborze pruskim, więc stara infrastruktura jest tu głównie ceglana. Każda wiejska szkoła, stodoła czy remiza strażacka wyglądały tu podobnie. Do dziś przetrwało wiele ceglanych zabytków.

Społeczność niemiecka przenikała się z polską. Niemcy rozumieli język polski – właściciele folwarków zatrudniali polskich robotników. Polacy również posługiwali się niemieckim. Na pytanie, jacy byli niemieccy sąsiedzi, najstarsi odpowiadają: „sąsiad nie wydał sąsiada”. Po wybuchu drugiej wojny światowej, gdy zaczęły się aresztowania mieszkańców gminy, po wsi rozeszła się wieść, że ich bliskich rozstrzelano w położonym nieopodal wąwozie. Przestano wówczas ufać sobie nawzajem i ludzie pozamykali się w domach. Najstarsi wspominają jedynie zabawę z niemieckimi rówieśnikami. Po wojnie wysiedlono wszystkie niepolskie rodziny. Do opustoszałych czworaków, jednorodzinnych domów i pałacu sprowadzono nowych mieszkańców.

Rzeczywistość powojenna była trudna. Mieszkańcy wsi utrzymywali się głównie z rolnictwa i chowu zwierząt. Niektóre rodziny szybko zintegrowały się z resztą, innym przychodziło to wolniej. Rodzina z Małopolski była niezwykle otwarta i zżyta ze swoimi dziećmi i rodzicami – spędzali dużo czasu razem, wspierali się, nie wykluczali. To przywiązanie wkorzeniło się w kolejne pokolenia. Rodzina z Wielkopolski, zdystansowana, cicha i chłodna, wolała zamknąć się na własnym podwórku. Przesiedleńcy z Mazowsza zamieszkujący centrum „nowej” wsi dużą część dnia spędzali na ławce przed domem, mając na oku każdy wóz przejeżdżający przez miejscowość. W czasach, kiedy rozmowa była głównym źródłem informacji, wspólny język, doświadczenia i potrzeba bliskości drugiego człowieka stawały się impulsem do integracji.

Tradycje przesiedlonych rodzin nie były tożsame. Różnice były najlepiej widoczne podczas świętowania. Tradycje domowe stały się indywidualnym rezerwuarem pamięci o przodkach. Do podstawowych dziedzin, które do pierwszej połowy XX wieku wyróżniały każdą rodzinę, było dziedzictwo kulinarne. Ze względu na wieloletnie sąsiedztwo kuchnia chełmińska, do której należy opisywany region, nawiązywała w dużej mierze do kuchni niemieckiej. Również Niemcy czerpali inspiracje od Polaków. Na tutejszych polskich stołach przed wojną królowały ziemniaki, szare kluski, zacierki kruszone czy zupa z jarmużu. Ponieważ każda gospodyni uważała swoją domową kuchnię za najlepszą, temat jedzenia przez długie lata uchodził za tabu – lepiej było o nim nie mówić, by nie obrazić sąsiadek i uniknąć sporów.

Niektóre młode gospodynie były zmuszone opuścić swoje rodzinne domy przed nauką gotowania. Dla takich kobiet urząd gminy przygotował zajęcia kulinarne. Znane dziś w wielu domach potrawy to efekt pracy instruktorek z miasta. Wspólne przepisy mogły stać się pretekstem do rozmów o jedzeniu, a nabywane razem umiejętności wzmocniły tożsamość grupy.

Codzienność także stała się okazją do integracji. Do lat 80. XX wieku w Dorposzu, jak w wielu tutejszych wsiach, wszyscy mieszkańcy pomagali sobie nawzajem przy ręcznej, a potem na wpół zmechanizowanej młócce zbóż, pracując na polu każdego sąsiada po kolei. Pracy kobiet towarzyszyły pieśni. Repertuar był różnorodny, ale śpiewano tylko te utwory, które znały wszystkie osoby pracujące w polu. Zawsze dało się znaleźć piosenkę rozpoznawalną przez wszystkie żniwiarki, usłyszaną w radiu czy na potańcówce.

Integrację podczas żniw wśród mężczyzn wzmacniał za to alkohol – pito dużo i często. Długo był gwarantem braterskości i zaufania. Nauka obsługi maszyn rolniczych, które pojawiły się na tym terenie relatywnie szybko, również była dla mężczyzn nowa, co tworzyło dogodne warunki dla powstania wspólnych doświadczeń. 

Praca przy żniwach powodowała, że dzieci nie uczęszczały do szkół. Moja babcia, która skończyła naukę na trzeciej klasie podstawówki, wspominała, że żadnemu rodzicowi we wsi nie zależało na edukacji. O losie człowieka miała decydować praca w polu, a do niej, jak mawiano, nie potrzeba było szkoły.

Rodziny przesiedleńców oraz „tubylców” zetknęły się z dwudzielnością tradycji. Z jednej strony każda z nich reprezentowała tradycję zdeterminowaną wewnętrznie. Wspólne im zwyczaje, opowieści, ludowe wyobrażenia estetyczne oraz formy życia społecznego zostały przetransferowane na grunt o odmiennych preferencjach i obyczajowości. Obie te grupy zostały skonfrontowane również z zewnętrznym zdeterminowaniem tradycji, które ukazuje, jak powstała i funkcjonuje. Wyjaśnia również, w jaki sposób i w jakim celu została stworzona. Zdeterminowanie zewnętrzne przyczyniło się do uświadomienia przynależności tradycji do różnych grup społecznych lub kulturowych. Przesiedleńcy zaadaptowali się do kultury regionu. Czy jednak tradycja chełmińska, na którą w tak krótkim czasie miało wpływ tak wiele społeczności z innych regionów Polski, a także z zagranicy, pozostaje tą samą tradycją, co przed kontaktem z tymi grupami?

Zdeterminowanie funkcjonalne tradycji łączy dwa poprzednie zdeterminowania i jest ich nieodłącznym elementem. Definiuje także jej funkcje oraz oddziaływanie na kulturę ludową i życie społeczne. Najważniejsze cechy zdeterminowania funkcjonalnego to normy przyjęte przez kulturę lub społeczność, chęć osiągnięcia stabilności w grupie.

Wśród dawnych mieszkańców Dorposza budowanie wspólnoty wzmacniała niedola sąsiada. Jedna z mieszkanek opowiada, że niegdyś nie było roku, kiedy w pobliską stodołę nie uderzył piorun. Mieszkający najbliżej sąsiedzi ustawiali się wówczas w rzędzie i napełnione wodą ze stawu obok kubły podawali tym, którzy gasili ogień. Stodoła przetrwała do początku XXI wieku.

Z czasem duża część mieszkańców zaczęła traktować siebie nawzajem jak członków rodziny. Wynikało to poniekąd z małżeństw między sąsiadami. Ponadto kobiety we wsi wychowywały wspólnie dzieci, spędzały razem czas w pracy. Moje pokolenie zostało wychowane w przekonaniu, że sąsiadki są moimi ciotkami. Zwracam się do nich w ten sposób do dziś, mimo że nie łączą nas więzy krwi.

Metodą utrwalenia chełmińskiej tradycji  jest  literatura. Zasłyszane przed ponad trzydziestoma laty opowieści o ludziach niegdyś zamieszkujących te tereny, wsparte zapomnianymi już obrzędami i wierzeniami z zakresu etnografii ziemi chełmińskiej, zostały opracowane przeze mnie pod kątem fabularnym i wydane w 2024 roku przez Muzeum Etnograficzne im. Marii Znamierowskiej-Prüfferowej w Toruniu. Trzydzieści dwie historie osób o swojsko brzmiących imionach, takich jak Henuch, Genuch, Irka czy Tumuś, zamieszkujących niegdyś Dorposz Szlachecki, zanurzone zostały w realiach  wsi z pierwszej połowy XX wieku. Uwzględniłam takie elementy jak gwara, posługiwanie się językiem niemieckim, opis budynków, po których dziś pozostały tylko kamienne fundamenty oraz dawna wizja świata. Książka została zilustrowana kolażami Yulii Tabenskiej, które oddają klimat magicznej rzeczywistości dawnej wsi. 

Niewielu mieszkańców Dorposza zna moją książkę. Dlaczego współczesne społeczności lokalne nie wykazują zainteresowania literacką rekonstrukcją własnej przeszłości? Czy jest to problem specyficzny dla literatury, czy szerzej – dla wszelkich form refleksji nad lokalną tożsamością?

Pytanie to prowadzi do fundamentalnych pytań metodologicznych i praktycznych: jak zmienia się rola etnografa w społeczności, którą bada przez dziesięciolecia. W jaki sposób długotrwała obserwacja uczestnicząca wpływa na obiektywność badań i czy etnograf może stać się aktywnym współtwórcą tradycji, którą dokumentuje?

Jakie alternatywne strategie przekazu mogłyby skuteczniej docierać do lokalnych społeczności w erze cyfrowej? Czy gry miejskie, słuchowiska i media społecznościowe mogą stać się równie skutecznymi nośnikami pamięci lokalnej co tradycyjna literatura?

Wreszcie, najważniejsze pytanie, które wyłania się z moich badań: w jaki sposób tradycja chełmińska, na którą w tak krótkim czasie miało wpływ tak wiele społeczności z różnych regionów Polski, ewoluuje i czy nadal można mówić o jej ciągłości. Czy jesteśmy świadkami narodzin zupełnie nowej tradycji lokalnej, czy raczej procesu adaptacji starych wzorców do nowych warunków społecznych?

Te pytania otwierają przestrzeń dla kolejnych badań, które mogłyby objąć nie tylko Dorposz Szlachecki, lecz także inne społeczności dotknięte podobnymi procesami historycznymi.

Bibliografia

Hobsbawm E., Ranger T. 

2008 Tradycja wynaleziona, Kraków.

Shils E.

1981 Tradition, Chicago.

Słownik etnologiczny…

1987 Słownik etnologiczny – terminy ogólne, red. Z. Staszczak, Warszawa-Poznań. 

Autorka

dr Natalia Zacharek

Doktor Nauk o Kulturze Uniwersytetu Wrocławskiego, pisarka, regionalistka ziemi chełmińskiej. Dysertację i jedną z nici kulturowych, promujących etnologię, poświęciła zwierzętom w kulturze ludowej: ich symbolice oraz praktykom ochronno-magicznym. Do kolejnych wątków należy promocja niematerialnego dziedzictwa ziemi chełmińskiej, poprzez realizację projektów (ginące zawody, rekonstrukcja dawnej obrzędowości), pisanie książek naukowych i popularnonaukowych oraz realizację Hidden Chełmno, którego jest jedną z grona liderek.

Hidden Chełmno, profil na Facebooku: https://www.facebook.com/HiddenChelmno/
Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych Manowce


migracje, tożsamość, wielokulturowość
Share



organizatorfinansowaniepartnerzypatroni


Dofinansowano ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych. Dofinansowano z programu „Społeczna odpowiedzialność nauki” Ministra Edukacji i Nauki Zadanie publiczne pn. Podróże z antropologią dofinansowane ze środków z budżetu Województwa Mazowieckiego.


Serwis podroze.etnograficzna.pl używa informacji zapisanych za pomocą cookies w celu sporządzania statystyk dotyczących odwiedzin i przeglądania zawartości strony.