[Informacja od koordynatorek projektu: poniższy tekst powstał w 2018 roku ramach projektu mającego na celu promocję badań antropologicznych dotyczących Rosji, zachętę do podróżowania i poznawania kultury tego kraju. W obliczu zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę dwa ostatnie cele nie są już dla nas aktualne. Zdecydowaliśmy się jednak zostawić na stronie materiały z tego projektu, ponieważ przedstawiają one krytyczne podejście do tematyki rosyjskiej i mogą pomóc lepiej rozumieć zjawiska zachodzące w Rosji.]
Konsultacja merytoryczna – Anastasiia Sergeeva
Współczesną Rosję coraz bardziej można scharakteryzować jako państwo autorytarne. Niszczenie lub profanacja wszystkich instytucji demokratycznych, militaryzacja, agresywna polityka zewnętrzna, tortury w policji w więzieniach na porządku dziennym, okrutne prześladowanie przeciwników reżimu aż do fizycznego usunięcia – to wszystko, niestety, nie jest przesadnym obrazkiem, którego się używa w wojnie medialnej, tylko rosyjską rzeczywistością.
Warto jednak podważyć inny stereotyp z tym związany – stary mit o „rosyjskiej mentalności”, który zawiera w sobie pokorę wobec władzy oraz ogólną bierność społeczną. Obecnie głównym hasłem tego mitu jest pojęcie „86%” – według jednego z badań z 2014 roku rzekomo aż taki odsetek Rosjan wspierał aneksję Krymu i Putina. W wyobraźni wielu obserwatorów zewnętrznych, jak i części rosyjskiej opozycji znaczy to, że zdecydowana większość Rosjan to osoby, które godzą się na wszystko, co życie (i władza) im proponuje, całkowicie podlegają propagandzie, nie starają się o jakiekolwiek zmiany czyli, jak to często się mówi, „są niedojrzali do demokracji”. Jak każdy inny mit społeczny, ma to niestety pewne podstawy (szczególnie w kwestii propagandy), ale jako całość jest błędnym uproszczeniem, które służy przede wszystkim interesom właśnie rosyjskiej władzy.
Szczegółowa dekonstrukcja stereotypu o „86%” jest oddzielnym tematem – warto tu przeczytać między innymi artykuł Denisa Wołkowa, socjologa „Centrum Lewady”, w którym autor szczegółowo tłumaczy, czemu stereotypu tego nie można traktować jako stałego i aktywnego poparcia dla prezydenta (Волков 2015). Teraz natomiast chciałabym, nie wchodząc w kwestię procentów, pokazać, jakie formy aktywizmu funkcjonują w dzisiejszej Rosji. Wbrew pozorom możemy zobaczyć, że mimo ogólnej sytuacji politycznej oraz społeczno-gospodarczej (a może właśnie dzięki temu, że sytuacja ta pogarsza się dosłownie z miesiąca na miesiąc) ten bardzo różnorodny aktywizm rozwija się coraz mocniej. Można zgodzić się ze stwierdzeniem, że „wyrosło już całe pokolenie ludzi, które już niczego nie oczekuje od władzy, od instytucji społecznych i działa, powiedzmy, autonomicznie” (Петухов 2012, c. 48), z tym że, moim zdaniem, nie jest to do końca zmiana pokoleniowa, bo zarówno “autonomicznych aktywistów”, jak i tych, którzy jednak liczą na władzę, można znaleźć wśród osób w różnym wieku.
Często mówi się o aktywizmie politycznym i niepolitycznym w Rosji. Jest to oczywiście ważnym czynnikiem, ale warto pamiętać o kilku rzeczach.
Po pierwsze, samo pojęcie “polityczny” można traktować w różny sposób; ważne też, że w Rosji to słowo dla wielu ludzi samo w sobie kojarzy się negatywnie:
dla większości obywateli (…) system polityczny przedstawia się jako obca, niepojęta dla nich rzeczywistość, a jej przedstawicielom nadawano często cechy negatywne (…): “brudna sprawa”, “gry”, “kłamstwo”
(Зверев, Ахматнурова 2015)
Często więc aktywiści nie określą swojej działalności jako politycznej, nawet jeżeli “naukowo” jak najbardziej pasuje do tego określenia.
Po drugie, reakcja przedstawicieli państwa na niemal każdą oddolną aktywność często jest tak ostra, że czasami nawet bardzo lokalna i niepolityczna inicjatywa staje się częścią politycznego kontekstu.
Typy aktywizmu, które przedstawiam poniżej, to oczywiście klasyfikacja instrumentalna – chcę przede wszystkim pokazać, jak intensywne i różnorodne jest to zjawisko. Bardzo umownie umieściłam te typy w kolejności od bardziej do mniej politycznych, ale, jak wspomniałam, jest to bardzo skomplikowane kryterium. Poza tym trzeba cały czas pamiętać, że chodzi tu o typy aktywności, a nie o ludzi – bo duża część aktywistów jest jednocześnie zaangażowana w różnych nurtach.
1. “Nawalniści”
Najbardziej znany i wpływowy polityk opozycyjny, Aleksiej Nawalny, potrafił zaangażować do ruchu protestu mnóstwo nowych ludzi, którzy wcześniej nie mieli nic wspólnego z aktywizmem. W akcjach protestu przeciwko korupcji z 26 marca 2017 roku wzięła udział, ku zaskoczeniu nawet organizatorów, duża ilość młodzieży, w tym w wieku szkolnym (czyli nawet do 17 lat, bo to w tym wieku w Rosji przeważnie zdaje się maturę). Przy tym wielu z nich nie ograniczyło swojej aktywności tylko do jednej akcji: drużynie Nawalnego udało się stworzyć sieć wsparcia w całym kraju, do której zaangażowano też mnóstwo wolontariuszy, którzy działali podczas różnych kampanii Nawalnego. Aktywność tego środowiska i szczególnie jego prześladowania są zazwyczaj bardzo widoczne w przestrzeni medialnej.
Trzeba jednak pamiętać, że chociaż młodzież stała się “brandem” Nawalnego (i rzeczywiście jest wśród osób młodszych dość popularny) nie można traktować tego jako ruchu młodzieżowego: ludzie starszych pokoleń też biorą udział w jego akcjach i wspierają jego działalność polityczną. Ważne też jest to, że “nawalniści” nie są też jednolici pod względem ideologii: poza tym, że sam polityk próbuje łączyć retorykę liberalną z imperialną (a nieraz też z nacjonalistyczną), wielu ludzi uważa, że w obecnej sytuacji politycznej ideologia nie ma znaczenia, bo chodzi przede wszystkim o powrót do systemu demokratycznego, a Nawalny będzie w tym najbardziej skuteczny.
2. “Opozycja – sprawy symboliczne”
O ile Nawalny i jego stronnicy skupiają się na problemach wewnętrznych kraju, i to przede wszystkim tych bardziej praktycznych, innym aspektem dla środowiska opozycyjnego są problemy ogólne – aneksja Krymu, wojna w Ukrainie i w Syrii, więźniowie polityczni. Z tych wszystkich tematów najbardziej kontrowersyjną jest kwestia Krymu, sam Nawalny zresztą też wypowiadał się o niej w taki sposób, który zniechęcił do niego najbardziej radykalnych przeciwników aneksji. Generalnie jednak są one uznawane za ważne przez szerokie kręgi opozycji, ale przy tym dość rzadko stają się tematem dużych wieców: na prawdę masowych, kilkutysięcznych akcji było (w Moskwie) chyba dwie: jedna tuż po aneksji Krymu, w marcu 2014, druga pół roku później, we wrześniu, kiedy w Donbasie już trwała wojna. Teraz generalnie widzimy jedynie pikiety małych grup ludzi czy wręcz jednoosobowe demonstracje. Te małe akcje cechują się większą częstotliwością (nieraz codziennie lub przynajmniej co tydzień), raczej starszym wiekiem uczestników oraz większą “poważnością” haseł, gdyż w akcjach Nawalnego szczególną rolę odgrywają satyryczne hasła i ogólnie nieco karnawałowy charakter wydarzeń. W Moskwie i Petersburgu takie akcje odbywają regularnie i liczą przeważnie kilkanaście osób, w innych miastach są to raczej spontaniczne akcji indywidualne.
Inicjatorzy tych akcji nie traktują ich raczej jako realnego narzędzia zmiany sytuacji, czyli stricte politycznie, a raczej jako obowiązek moralny – są pod tym względem spadkobiercami dysydentów czasów komunistycznych z ich tradycyjnym toastem „Wypijmy za powodzenie w naszej beznadziejnej sprawie”. Można powiedzieć, że jest to najstarszy typ aktywności opozycyjnej, który do niedawna (do “obudzenia obywatelskiego” w 2011-2012 i drugiej fali w 2017) był niemal jedynym (poza działalnością partii).
Teraz tego typu aktywiści raczej świadomie rezygnują z przemyślanego zaangażowania nowych uczestników, stopniowego planu osiągnięcia celu, etc. – są to akcje bardziej symboliczne.
Ciekawe, że takie podejście do tych akcji tworzy wrażenie, że osób sprzeciwiających się wojnie i aneksji, wspierających więźniów politycznych, etc. jest w Rosji bardzo mało, czyli podsyca stereotyp o 84/16%. W rzeczywistości jednak ludzi, którzy podzielają te poglądy, jest więcej (co pokazują chociażby te pierwsze demonstracje) – z tym że większość z nich nie widzi sensu w akcjach symbolicznych i w ogóle jest zdesperowana. Aktywiści bardziej praktyczni wychodzą z założenia, że trzeba angażować ludzi przez tematy, które są im bliskie (typu korupcji), żeby doprowadzić do zmiany reżimu – a wtedy kwestie praw człowieka i konflikty międzynarodowe będą łatwiejsze do rozwiązania.
Do tego typu aktywizmu można zaliczyć również grono ludzi, którzy podtrzymują utworzone oddolnie miejsce pamięci na “moście Niemcowa” – czyli w miejscu, gdzie w lutym 2015 roku został zamordowany polityk Borys Niemcow. Ponieważ władze nie zgadzają się na umieszczenie oficjalnej tablicy upamiętniającej, a portrety, kwiaty i znicze stawiane w tym miejscu są regularnie usuwane (przez służby komunalne lub “patriotycznych” aktywistów), miesiąc po zbrodni powstał trwały całoroczny dyżur na moście. Społeczność, która się zbudowała wokół tego miejsca, nie obejmuje tylko tych dyżurnych – są osoby, które regularnie zamawiają kwiaty “do mostu” lub przekazują pieniądze na kwiaty oraz potrzeby dyżurnych, regularnie jest prowadzona strona nemtsov-most.org, poświęcona upamiętnieniu polityka oraz rozprawie sądowej w sprawie jego zabójstwa. O tym dość unikatowym zjawisku w ubiegłym roku została napisana antropologiczna monografia (Громов 2017).
3. Zjednoczenie alternatywne
Ten typ opisuję jako oddzielny mimo tego, że nie jest ani bardzo wpływowy, ani poważnie odbierany przez większość środowiska opozycyjnego. Chodzi o oddolną inicjatywę “zjednoczenia bez liderów”, której próby są podejmowane od czasu do czasu, najskuteczniej chyba przez aktywistę Marka Galpierina, który od dwóch lat organizuje “spacery opozycji”. Ważną cechą tych akcji jest brak atrybucji, a najczęściej nawet konkretnych tematów czy haseł: ludzie spotykają się po to, aby się poznać i w pewnym sensie pokonać strach przed akcjami publicznymi. Te spacery mają na celu zjednoczyć wszystkie siły opozycyjne i zaangażować jak najwięcej osób, więc są otwarte dla wszystkich, a jednocześnie raczej nie wypowiadają się o konkretnych siłach opozycyjnych ani pozytywnie, ani krytycznie. Podnoszą tematy zarówno te bardziej praktyczne i bardziej ogólne, ale przede wszystkim chodzi ogólnie o zmianę reżimu. Takie przesłanie ma pewien sens w sytuacji, kiedy sporo ludzi jest nastawionych opozycyjnie, ale nie chcą kojarzyć się z konkretnym liderem czy organizacją – a przecież taki stosunek jest mocno rozpowszechniony. Ale w praktyce akcje Galpierina (który nie uważa się za lidera, bo słowo “lider” jest tak samo kojarzone negatywnie, jak i słowo polityka, tylko za organizatora) nie są masowe: po części może dlatego, że nie są tak znane, ale przede wszystkim dlatego, że mimo uznania dla szlachetnego celu – zjednoczenia maksymalnej ilości ludzi w sposób “horyzontalny”, bez liderów – dla wielu wyglądają naiwnie i bezsensownie.
4. Deputowani do rad dzielnicowych i lokalni aktywiści
Generalnie samorząd lokalny przez długi czas był postrzegany (również przez samych posłów) jako najniższy element “pionu władzy” – czyli ten najsłabszy, najmniej ważny i raczej formalny. Wśród przyczyn – przyzwyczajenie z czasów komunistycznych oraz system finansowania, który praktycznie dawał samorządom mało realnych możliwości. Poza tym w systemie autorytarnym samorząd, jeżeli jest naprawdę niezależny, jest postrzegany przez “górę” jako zagrożenie dla ładu, więc zawsze bezpieczniejsza dla samych deputowanych i aktywistów (oraz korzystnej dla spraw, o które walczą) jest “przyjaźń” z władzą: otwarte wsparcie władz regionu i kraju (na przykład członkostwo w partii rządzącej) lub przynajmniej niewypowiadanie się w ostrych sporach wyższego poziomu. Taka zgoda odpowiada wielu i po części właśnie tworzy rzekomą “stabilność” i “poparcie władzy”.
Jednak oczywiście zawsze byli entuzjaści, którzy mimo ogólnej apatii próbowali coś robić, ale radykalnie sytuacja zmieniła się w ostatnich latach, kiedy samorządy dostały więcej uprawnień.
Przede wszystkim dotyczy to Moskwy, gdzie w samorządy coraz bardziej angażuje się opozycja polityczna która, po pierwsze, nie zgadza się na kompromisy, a po drugie – podchodzi do tego bardziej strategicznie. Dla wielu z nich zaangażowanie w sprawy lokalne jest nie tylko sposobem na konkretne zmiany, a raczej pewnym modelem działania prawidłowego systemu demokratycznego. Chcą pokazać obywatelom, jaka może (i musi) być władza (uczciwa, otwarta dla ludzi, stanowcza, etc.), sprawić by poczuli się na siłach wymagać tego samego od rządzących na wyższych szceblach. Chodzi tu więc o podniesienie świadomości obywatelskiej, która jest jednocześnie i celem, i środkiem na zmianę systemu w dłuższej perspektywie.
Ważne jest, że ci deputowani oraz ich komitety już nie są samotnymi działaczami, a są ze sobą w kontakcie, niekoniecznie przy tym należąc do jednej partii. W Moskwie w 2017 roku przed wyborami samorządowymi powstał projekt, który wspierał niezależnych kandydatów – jednym z głównych warunków wsparcia była deklaracja negatywnego stosunku do prezydenta Putina oraz poglądy demokratyczne. Z tysiąca uczęstników ponad jedna czwarta zdobyła mandaty, a w 17 dzielnicach niezależni deputowani stanowią większość – tworzenie takiej większości lub przynajmniej uzyskanie kilku miejsc w radzie było jednym z celów kampanii.
Drugą ważną inicjatywą jest Szkoła Samorządu Lokalnego założona w 2014 roku – wspiera i uczy ona potencjalnych i obecnych deputowanych nie tylko z Moskwy i obwodu moskiewskiego, ale też z innych miast. W znacznym stopniu to dzięki tym projektom lokalna polityka stała się jeszcze ważniejszym elementem życia społecznego w stolicy.
Jeżeli jednak chodzi o inne regiony, sytuacja jest bardziej skomplikowana. W Petersburgu próby wybrania niezależnych deputowanych stykają się z aktywnym przeciwdziałaniem władzy (oczywiście również pozaprawnym), przez co nie udało się stworzyć takich “poligonów demokracji”, jak w Moskwie.
W innych dużych oraz średnich miastach samorządy są przede wszystkim kluczem do zarządzania nieruchomością, więc są raczej zawłaszczone przez osoby, które mają w tym swój prywatny interes – właśnie zarządzaniem zajmuje się raczej administracja, z którą deputowani przeważnie się dogadują. Zdarzają się jednak pojedyncze osoby, które trafią do samorządów powiedzmy “bezinteresownie” i powoli (między innymi pod wpływem przykładu stolicy) stają się bardziej aktywni. W najmniejszych miejscowościach obecność w samorządach nie daje ani zysku, ani realnych możliwości, ludzie są tam często “wepchnęci” na siłę, ale nieraz to swoją drogą robi z nich opozycję, bo uświadamiają sobie skalę problemu i są nieraz oskarżeni o to, na co nie mają wpływu.
Tak samo jak w przypadku działalności Nawalnego, ten typ aktywności (przynajmniej w stolicy) stał się poniekąd modny wśród młodzieży, czego nie można powiedzieć o dwóch innych wyżej wymienionych typach.
5. Obserwacja na wyborach, w sądach, na akcjach publicznych
Aktywiści o takim charakterze byli też wcześniej, ale momentem przełomowych były wybory parlamentarne 2011 roku – wtedy do obserwatorów zapisało się wiele nowych osób, które na własne oczy zobaczyły skalę fałszowania i przez to zaangażowali się do protestu. Obserwacja podczas akcji publicznych oraz procesów sądowych jako zjawisko relatywnie masowe pojawiła się trochę później.
Ten typ aktywności, również dość modny wśród aktywistów, ma bardzo ważną cechę: pozwala aktywnie działać w przestrzeni politycznego protestu, nie ukazując przy tym konkretnych poglądów politycznych. Dla niektórych bardzo ważne jest to, że oni nie są po stronie którejś siły politycznej, tylko po stronie prawa – przede wszystkim ogólnie praw człowieka, ale też konkretnych ustaw prawa rosyjskiego, łamanych przez władzę. Nie mówię oczywiście, że wszyscy zaangażowani w tej aktywności starają sią zachować neutralność polityczną – wiele z nich to stronnictwo Nawalnego, niektórzy są związani z innymi partiami i ruchami. Jednak samą aktywność obserwacyjną można uważać za niepolityczną – przy tym znaczenie tej aktywności, jej praktyczny oraz moralny sens jest uznawany prawie przez wszystkich (nawet w pewnym sensie przez nie-aktywistów, sceptycznie nastawionych wobec działalności politycznej).
Trzeba pamiętać, że ten typ aktywności wymaga zazwyczaj specjalnych kwalifikacji, przede wszystkim prawniczych, oraz wysokiego poziomu grupowej organizacji. Ogromną rolę odgrywają więc tutaj organizacje pozarządowe lub nieoficjalne, ale dobrze przemyślane inicjatywy. W pewnym sensie obserwatorzy są jakby układem krążenia całego “świata aktywizmu”: stykają się tak czy inaczej ze wszystkimi innymi formami aktywizmu, przynajmniej tego bardziej politycznego i aktywizmu w dużych miastach, gdzie są obecni. Podobną rolę odgrywają zresztą dziennikarze, którzy znajdują się w stałym kontakcie z obserwatorami.
Interesujące jest to, że wśród obserwatorów wyborów 2011-2012 (o których mowa wyżej) sporo było osób, które wcześniej były wolontariuszami podczas olbrzymich pożarów latem 2010. Później, kiedy znaczna część obserwatorów i uczestników tak zwanego “białego protestu” w okresie wyborów parlamentarnych i prezydenckich została zastraszona oraz rozczarowała się działalnością polityczną, to właśnie oni stali się wolontariuszami w różnego rodzaju projektach charytatywnych, o których mowa niżej, oraz pracownikami organizacji pozarządowych.
6. Akcjonizm
Niektóre przykłady tego gatunku aktywizmu są szeroko znane poza Rosją – mam tu na myśli przede wszystkim “Pussy Riot”, grupę “Wojna” oraz Piotra Pawlenskiego. Ale poza tą “klasyką” jest też dużo innych, w pewnym sensie powstaje ich coraz więcej. Te niebanalne akcje przeważnie odbywają w Moskwie i Petersburgu, ale warto też pamiętać, że jedna z pierwszych odbyła się w Nowosibirsku już w 2004 roku – była to Monstracja, czyli absurdalna parodia klasycznych demonstracji. Później ta coroczna frajda zaczęła odbywać się też w innych miastach, chociaż w pewnym sensie zanikła wraz z pojawieniem masowych akcji Nawalnego – chociaż ich hasła już nie są takie bezsensowne, w pewnym sensie przejęły karnawałowy duch monstracji.
Akcjonizm generalnie znajduje się na styku sztuki i polityki, ważne jest w nim to, że tematycznie jest raczej zbliżony do drugiego z powyżej wymienionych typów – czyli dotyczy nie tyle konkretnych praktycznych problemów, ile ogólnych, dotyczących wartości, w tym praw człowieka, wolności, etc. Na przykład bardzo głośna akcja przeciwko wojnie odbyła się w Petersburgu w 2014 roku: aktywistka, ubrana w kolory flagi rosyjskiej, z rękoma wymazanymi czerwoną farbą i zawiązanymi oczami, chodziła po ulicy i krzyczała, pokazując szaleństwo całego kraju.
7. Ekolodzy i ruchy lokalne
Ekologiczny aktywizm w Rosji to ogromna warstwa, która często jest niedoceniana przez osoby skupione na aktywizmie politycznym. Przede wszystkim wyróżnia go to, że jest tak czy inaczej obecny w całym kraju i w tym przypadku akurat Moskwa i Petersburg raczej nie mają pierwszeństwa. Najbardziej znany z walki o ekologię jest Kraj Krasnodarskij, gdzie działa Wachta Ekologiczna Kaukazu Północnego. Niestety, znana jest przede wszystkim z powodów politycznych prześladowań: aktywiści tego ruchu wielokrotnie byli ofiarami okrutnych ataków fizycznych (których sprawcami najprawdopodobniej były władze) oraz więźniami politycznymi. Dzieje się tak dlatego, że to właśnie władze lub związana z nimi mafia zagrażają ekologii.
Generalnie tę sytuację w mniejszej lub większej skali można obserwować w każdym niemal regionie – z tym że większość podobnych walk jest absolutnie nieznana poza granicami regionu, a może nawet miejscowości. W wielu przypadkach ci aktywiści (ludzie w różnym wieku i o różnych poglądach) nie identyfikują się jako opozycja polityczna i pilnują, żeby tej granicy nie przekroczyć. Jednak zachowanie władz nieuchronnie przyczynia się do ich radykalizacji oraz rozczarowania co do możliwości porozumienia się z władzą.
Protesty ekologów przeważnie bywają zauważalne i skuteczne, kiedy wśród organizatorów są przedstawiciele partii – w tym przypadku akurat tak zwanej “opozycji systemowej”, przede wszystkim dawnej demokratycznej partii “Jabłoko”, “Sprawiedliwej Rosji” lub czasami komunistów. W tych przypadkach na poziomie lokalnym mają prawdziwą konfrontację z władzą, czego już dawno nie widać w polityce parlamentarnej.
Podobnie sytuacja wygląda w temacie grup o charakterze krajoznawczym i ochrony zabytków: są to zazwyczaj bardzo małe, ale oddane grupy, które toczą swoje małe bitwy z lokalnymi władzami. Przy tym raczej unikają skojarzeń z opozycją i doświadczają mniejszych represji ze strony władz niż ekolodzy. Nawet najbardziej znany z takich ruchów, moskiewski Archnadzor – który broni historycznych budynków niszczonych w stolicy na ogromną skalę w ostatnich latach – nie doświadczył żadnych represji.
Bardzo zbliżeni do ekologów są aktywiści walczący o prawa narodowe, etniczne – przede wszystkim o edukację w ojczystym języku, bo w republikach narodowych sytuacja tych języków stale się pogarsza na rzecz języka rosyjskiego, nie mówiąc już o językach narodów, które nie mają swojej jednostki administracyjnej. Co prawda ten typ aktywności nie jest aż tak liczny i popularny, ale jednocześnie spotyka się z o wiele mniejszym oporem władz i liczy (często zasadnie) na możliwość kompromisu.
Generalnie o tych wszystkich ruchach można powiedzieć, że jest to nieznany potencjał rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego: nikt chyba nie wie, ile ich jest, same również przeważnie nie wiedzą o sobie, ale wygląda na to, że gdyby tej wiedzy i kontaktu było więcej, stworzyłyby wielką siłę.
8. Aktywizm sytuacyjny
O ile wszystkie powyższe rodzaje aktywizmu wynikają z poglądów i są, powiedzmy, “bezinteresowne”, dużo inicjatyw społecznych pojawia się zgodnie z zasadą „Jak trwoga, to do boga”. Powodów dla takich protestów, związanych z bezpośrednim zagrożeniem interesów ludzi, w Rosji nigdy nie brakowało – zamknięcia szkół integracyjnych, przemoc policjantów, afery na rynku nieruchomości, niesprawiedliwe decyzje urzędów…
W niektórych przypadkach aktywność ogranicza się do apeli w internecie, ale czasami sytuacja jest na tyle poważna, że zmusza ludzi do wychodzenia na ulice, a czasem do dłuższych protestów. Zazwyczaj dzieje się to po długich próbach rozwiązania problemu w sposób oficjalny, w sądach, etc. Jednak taka aktywność rzadko rozwija się na dużą skalę: po pierwsze, nawet jak poszkodowanych jest wiele, nieliczni są na tyle zdeterminowani, żeby zacząć działać publicznie. Większość też boi się “wtrącania w politykę” i uważa publiczne działania za bezsensowne i niebezpieczne, do ostatniej chwili licząc na porozumienie z władzą.
Aktywiści tego rodzaju raczej nie są skłonni traktować innych jako potencjalnych partnerów, bo uważają, że połączenie ich problemów z innymi podobnymi raczej zmniejszy szansę na ustępstwo ze strony władz. A nawet ci, którzy decydują się na aktywny protest, zazwyczaj mają kłopot ze wsparciem swoich działań: unikają zaangażowania w swoją sprawę polityków, bo są przekonani, że ci chcą ich wykorzystać – często jednak ryzykują i faktycznie czasami ich obawy się sprawdzają. Często też władza potrafi te osoby zastraszyć albo dać nadzieję na rozwiązanie sprawy w razie przerwania protestów. Tak czy inaczej, większość tych protestów szybko się kończy albo staje się zupełnie marginalna. Przez aktywistów bardziej “upolitycznionych” tacy pokrzywdzeni są nieraz traktowani z pewną pogardą lub nawet złośliwością – postrzegani są jako przedstawiciele tych “biernych mas”, o które opiera się reżym, których nie obchodzą “poważne moralne sprawy” (korupcja, wojna, zabójstwa polityczne, etc.), a tylko własne problemy.
Trzeba jednak podkreślić, że czasami nie da się odróżnić “aktywizmu doraźnego” od “ideowego” – bo chociaż w tym pierwszym przypadku naruszone są osobiste interesy ludzi, angażują się oni w szerszy kontekst problemu, a nieraz też w inne tematy. Wśród takich protestów, które wyrosły z “problemów osobistych”, ale rozwinęły się na większą skalę są – protesty kierowców tirów przeciwko podwyżeniu podatków jesienią 2015 roku oraz niedawny konflikt wokół składowiska odpadów w Wołokołamsku koło Moskwy wiosną 2018.
9. Projekty społeczne – wolontariusze
Przy całym zróżnicowaniu opisanych powyżej typów aktywizmu łączy je to, że w ten czy inny sposób są w konfrontacji z władzą (poza może samorządowcami, którzy jednak de facto też znajdują się w konflikcie z przedstawicielami państwa). Ale jeżeli chodzi o wolontariuszy, angażujących się w sprawy społeczne – pomoc chorym dzieciom i sierotom, opieka nad osobami starszymi, poszukiwanie osób zaginionych – ich relacje z państwem są inne. Mimo tego, że podobnego rodzaju aktywność istnieje chyba w większości krajów (jako, powiedzmy, uzupełniająca do działań państwowych), w Rosji państwo jest o tyle bezradne w poruszanych przez nich dziedzinach, że wolontariusze faktycznie przejmują jego funkcje.
Najbardziej wyraźny tu jest przykład oddziału poszukiwawczego “Liza Alert”, którego działalność (choć bez podania nazwy) jest pokazana w niedawnym filmie A. Zwiagincewa “Niemiłość”. Chodzi nie o to, że policja szuka ludzi, a kilku wolontariuszy pomaga – raczej na odwrót. Oficjalne poszukiwanie osób zaginionych (również dzieci oraz osób starszych z zaburzeniami pamięci) zaczyna się trzeciego dnia po zaginięciu, co zazwyczaj jest zdecydowanie spóźnione. Wolontariusze zabierają się do roboty natychmiast po zgłoszeniu i mają organizację na bardzo wysokim poziomie – przypadków, kiedy udaje się uratować zaginionych, jest bardzo dużo, a pomoc policji jest raczej formalna lub techniczna (np. udostępnienie nagrań z kamer).
W pewnym sensie podobnie jest w innych dziedzinach, gdzie działają wolontariusze – już coraz mniej liczą na pomoc państwa, chcą tylko, żeby im nie przeszkadzało. Władza podobno widzi w tych mocnych ruchach pewne zagrożenie i dąży do ich większej kontroli – tak odbierają wolontariusze niedawną ustawę, która ma regulować ich działalność. W odbiorze społecznym, oczywiście, są odbierani najbardziej pozytywnie ze wszystkich typów i nie budzą raczej kontrowersji.
Możemy więc zobaczyć, że aktywność społeczna w Rosji zupełnie nie potwierdza stereotypu o bierności i całkowitym poddaniu się władzy. Poza zróżnicowaniem typów aktywizmu chciałabym podkreślić, że prawie we wszystkich z nich możemy obserwować w ostatnich latach znaczną intensyfikację. Pośrednio o tym świadczy wzrost pomocy charytatywnej – ilościowe i jakościowe aspekty tego wzrostu są analizowane przez ekspertów (Кошкина 2018). Chociaż liczby aktywistów różnego typu nie możemy ocenić dokładnie, wyraźnie coraz więcej ludzi czuje potrzebę, żeby w aktywny sposób wpływać na sytuację w kraju. Możliwe, że działa tu paradoksalna zasada “im gorzej, tym lepiej”: im gorzej radzi sobie Państwo, tym większe jest rozumienie tego, że nikt nie zrobi nam dobrze – ludzie powinni sami dbać o to, co jest dla nich ważne i budować społeczeństwo obywatelskie.
Czy ta tendencja się zachowa w miarę wzmocnienia kryzysu politycznego, gospodarczego oraz represji? Czy to doświadczenie pomoże Rosjanom po upadku reżimu zapewnić pokój i godne życie? Trudno powiedzieć, ale przynajmniej mamy powody do ostrożnego optymizmu.
Волков Д. 86% Путина: верить или нет // “Ведомости”, 8.12.2015
https://www.vedomosti.ru/opinion/articles/2015/12/09/620191-86-putina
Громов Д.В. Немцов мост. Стихийная мемориализация. М., 2017
Зверев А.Л., Ахматнурова С.Ф. Оптика восприятия современной российской политики // Вестник РГГУ. Серия «Политология. История. Международные отношения. Зарубежное регионоведение. Востоковедение», №11, 2015
https://cyberleninka.ru/article/n/optika-vospriyatiya-sovremennoy-rossiyskoy-politiki-1
Кошкина A. Мы не стали богаче, но стали добрее. Благотворительность в России растет и развивается вопреки всем кризисам // Еженедельный журнал “Профиль”, 06.03.2018
http://www.profile.ru/obsch/item/125159-my-ne-stali-bogache-no-stali-dobree
Петухов В.В. Гражданское участие в контексте политической модернизации России // Социологические исследования. 2012. № 1. С. 48–60.
http://ecsocman.hse.ru/socis/msg/38175780.html