Macedończyk i Albańczyk przyszli do kina prowadzonego przez lokalną organizację pozarządową. Już w wejściu zorientowali się, kto jest kim. Siadają na przeciwległych krańcach bardzo małej sali kinowej i niecierpliwie oczekują na przyjście swoich kolegów. Milczą, nie patrzą na siebie, ale nie dlatego, że się nie znają. Nie rozmawiają, bo nie znają języka swojego sąsiada. Macedończyk nie mówi po albańsku, a Albańczyk po macedońsku. Siedzą i czekają, aż zacznie się film w języku angielskim, wtedy obydwoje go zrozumieją.
Aleksander i Gjergj od dzieciństwa mieszkają w Tetowie na północnym zachodzie Północnej Macedonii. W tym samym mieście, na tej samej ulicy, ale w innej przestrzeni. Jeden po stronie albańskiej, drugi po stronie macedońskiej.
Wojna i 30 lat po niej
Ci dwudziestolatkowie uczyli się w tej samej szkole, ale na różne zmiany i w innych językach. Aleksander zaczynał zajęcia rano, Gjergj szedł na popołudnie. Moment, w którym się spotykali, wykorzystywali na bójki pomiędzy zmianą macedońską a albańską.
Jak te sziptary [po macedońsku шиптар; w językach południowosłowiańskich to pejoratywne określenie Albańczyka; pochodzi od albańskiego endoetnonimu shqiptar], bracie, mnie dorwały samego, dostawałem wpierdol. Ale jak znalazłem takiego na mieście, oj, to mnie pamiętał przez dłuższy czas… To była taka gra, ja tak robiłem, mój brat tak robił, tak wszyscy robili.
Po albańsko-macedońskim konflikcie zbrojnym w Tetowie w 2001 roku takie rzeczy już nie mają miejsca. Każdy zdaje sobie sprawę z konsekwencji, jakie może przynieść otwarta bójka pomiędzy Albańczykiem a Macedończykiem.
Tetowo jest miastem, którego skład etniczny w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zmienił się diametralnie. Jeszcze w latach 70. Albańczycy byli tu mniejszością. Jednak wysoki przyrost naturalny i migracje ze wsi przyczyniły się do szybkiej i dzikiej rozbudowy miasta, a także zmiany proporcji etnicznych jego społeczności. Według statystyk z 2021 roku Albańczycy stanowią 75% mieszkańców, Macedończycy 19%, Romowie 19%, a Turcy 17%.
Po latach nieudanych starań o równouprawnienie 14 marca 2001 roku albańska partyzantka NLA (Narodowa Armia Wyzwolenia) wystąpiła zbrojnie przeciwko macedońskich siłą zbrojnym. Zdecydowana większość Albańczyków i Macedończyków z Tetowa zdystansowała się do siebie, ale nie angażowała się w wojnę. Miasto opustoszało na trzy miesiące. Mieszkańcy wyjechali do swoich rodzin w innych częściach kraju lub zagranicą. Odpowiedzią Macedończyków była fala agresji wobec całej społeczności albańskiej. Płonęły albańskie domy i sklepy. Wiele niewinnych osób ucierpiało tylko dlatego, że należały do tej samej grupy etnicznej co partyzanci. Konflikt zakończył się układem pokojowym z Ochrydy, na mocy którego albański stał się jednym z dwóch języków urzędowych w Tetowie. Przedstawiciele opresjonowanej grupy zostali dopuszczeni do stanowisk samorządowych. Umożliwiono Albańczykom naukę w ojczystym języku na państwowym uniwersytecie w Tetowie.
Trzydzieści lat później niechęć okazuje się w nieco subtelniejszy sposób. Na stadionach, w mediach i na scenie politycznej. W Tetowie są dwie pierwszoligowe drużyny, jedna macedońska Tetex, druga albańska Renova. Podczas piłkarskich derbów stadion dzieli się na pół. Jedną stronę ozdabiają czerwone flagi z czarnym orłem, po drugiej powiewa ośmiopromienne żółte słońce na czerwonym tle. Rozgorączkowani macedońscy kibice śpiewają „Cista Makedonia, cista Makedonia….”, bynajmniej nie propagując haseł ekologicznych. Albańscy kibice nie zostają dłużni i w swoim języku skandują równie nazistowskie hasła. O ile większość albańskich kibiców rozumie treść haseł kierowanych pod ich adresem, o tyle strona macedońska musi wierzyć na słowo pojedynczym osobom znającym język przeciwników.
W końcu przychodzą znajomi do kina, Albańczycy na prawo, Macedończycy na lewo. Gasną światła, na ekranie pojawia się obraz, w głośnikach dźwięk. Na „Alicję w Krainie Czarów” w reżyserii Tima Burtona przyszło więcej ludzi niż na „Ziemię niczyją” w reżyserii Danisa Tanovicia o wojnie w byłej Jugosławii. Mieszkańcy Tetowa sprawiają wrażenie zmęczonych konfliktem, wszechobecną nienawiścią i obrazem Bałkanów jako beczki prochu. Wolą o tym nie myśleć, nie mówić. Wyprzeć z siebie.
Kiedy porusza się temat wojny przy Aleksandrze, cały drży. Zaczyna niechętnie, jakby nie chciał do tego wracać, jednak po chwili mówi coraz pewniej, czerwienieje, powtarza się, wpada w słowotok.
Jak to możliwe, że w macedońskim państwie Albańczycy chcą mieć więcej praw niż my. Przed wojną mieli tyle, co my, po wojnie mają więcej niż my. Paszporty w swoim języku, uczą się w swoim języku, nad magistratem powiewa flaga albańska (obok macedońskiej). Stanowiska rządowe, przedstawiciele dużych przedsiębiorstw, dyrektorzy szpitali, szkół w Tetowie obsadzone są Albańczykami i co gorsze zatrudniają tylko Albańczyków!
Na znak protestu
Gjergj jest wysokim, ciemnym brunetem, o twarzy 40-latka. Najczęściej można go spotkać w albańskiej Cafe Lax, pijącego kawę i rozmawiającego w kłębach dymu papierosowego. Interesuje się fotografią i filmem. Porzucił studia filmoznawcze na znak protestu przeciw korupcji, braku infrastruktury i upolitycznianiu uniwersytetu. „Mam dosyć tego, że co wybory cała kadra profesorska na uniwersytecie państwowym zostaje zmieniona dosłownie z dnia na dzień”. Tłumaczy, że kiedy studiował:
profesorowie dzień po ogłoszeniu wyników nie zostali wpuszczeni do swoich gabinetów. Cały budynek został obstawiony przez policję, nikogo nie wpuszczano. Wiele stanowisk z poparcia partyjnego zostało obsadzonych niewykwalifikowaną kadrą. Studiowałem reżyserię filmową, a o montażu uczyłem się z książek, część moich kolegów na oczy nie widziała profesjonalnej kamery czy studia montażowego. Aby podejść do egzaminu, muszę zapłacić. A dyrektor instytutu (Albańczyk) zmienia mercedesa klasy S na trochę nowszy.
Być może teraz jest inaczej, ale tego nie wie. Uniwersytet państwowy w Tetowie dostaje o jedną trzecią mniej pieniędzy niż tej samej wielkości uniwersytet w jednorodnym etnicznie macedońskim mieście. Ten młody mężczyzna stracił nadzieję tak samo w reprezentującą go albańską partię, jak i w państwo macedońskie. Gjergj zaangażował się w działalność polityczną Vetëvendosje (samoustanowienie), nacjonalistyczno-socjalistycznego ruchu kosowskiego ruchu politycznego, obnażającego skorumpowanych, polityków albańskich i macedońskich. Ruch ten ma m.in. na celu utworzenie drogą pokojową Wielkiej Albanii (w której skład mają wejść Albania, Kosowo, część Czarnogóry, Grecji i Północnej Macedonii).
Aleksander też się zbuntował. Porzucił studia na filologii angielskiej, ponieważ nie rozumiał, co mówi do niego profesor. Wszystkie kierunki na państwowym uniwersytecie w Tetowie, poza filologią macedońska, są wykładane po albańsku. Dzisiaj większość swojego wolnego czasu spędza na placu zabaw nazywanym „Hajdućko” w macedońskiej części miasta, gdzie rano bawią się dzieci, a wieczorem spotyka się młodzież i pije wino. Ten przystojny, energiczny chłopak może i chciałby studiować, ale języka albańskiego nie chce się uczyć, a na dojazdy do najbliższego macedońskiego uniwersytetu go nie stać. „Jestem Macedończykiem, mieszkam w Macedonii, a mam się uczyć po albańsku?” – pyta. Przy podejściu do egzaminu zostaje skreślony w przedbiegach, bo profesor twierdzi, że ma się nauczyć najpierw albańskiego, a potem angielskiego. „Czy Albańczycy w Albanii uczą się po macedońsku? O co tu chodzi? To my jesteśmy dyskryminowani w tym państwie, a nie oni”. Aleksander działa w skrajnie prawicowej macedońskiej partii WMRO-DPMNE (Wewnętrzna Macedońska Organizacja Rewolucyjna – Demokratyczna Partia Macedońskiej Jedności Narodowej).
Poczucie wyższości
Aleksander nie ma stałej pracy. „Studia i tak nic nie zmienią” – mówią macedońscy studenci z Tetowa. Na pytanie: „Co po studiach?” odpowiadają: „W domu będę siedział, nie ma pracy. Jak jest, to śmiesznie mało płatna”. Ta odpowiedz powtarza się jak mantra. Studenci dziwią się, że ktoś może zadać tak głupie pytanie. Wśród młodych Albańczyków nastroje są bardziej pozytywne. Część z nich liczy na to, że znajdzie prace w Niemczech, Holandii czy w Austrii dzięki szerokim koneksjom rodzinnym – gastarbeiterom.
Aleksander i Gjergj swój wolny czas poświęcają partii. Kiedy Gjergj rozwiesza plakaty partyjne ruchu Vetëvendosje, Aleksander gromadzi informacje do nowej książki o historii Tetowa. Historii bez Albańczyków, którą wyda przy pomocy swojej partii. „Bracie, Albańczycy z Tetowa to jest plemię, to nie są ci sami, co w Albanii czy w Kosowie” – mówi. „Jak ci to wytłumaczyć. Oni są dzicy, nie mają wykształcenia. Swojej żony nie wypuszczą na dwór, wyobrażasz ty to sobie? Trzymają ją za dwumetrowym murem! Wiem, że nie można generalizować, ale muzułmanie wszędzie są tacy sami. Wszędzie sprawiają problemy. Przecież wojna w Bośni, zamachy terrorystyczne to ich wina. To są ludzie dżihadu”.
Gjergj z kolei twierdzi, że coś takiego jak naród macedoński nie istnieje. „To są Serbowie, którzy mówią w dialekcie bułgarskim. Ze wszystkimi mają problemy. Patrz na konflikt z Grecją czy Bułgarią. Północna Macedonia pierwszy raz pojawiała się na mapie w 1945 roku dzięki Ticie jako republika Jugosławii. Zachodni0-północną Macedonię od zawsze zamieszkiwali Albańczycy, na północy byli Serbowie, na wschodzie Bułgarzy i na południu Grecy. Macedoński naród nie istnieje!” – powtarza.
Miasto u podnóża gór Szar Płanina dzieli coś jeszcze. Podczas panowania imperium osmańskiego, wielu mieszkańców, szczególnie Albańczyków, przeszło na islam. Dzisiaj religia stała się jeszcze jednym bardzo silnym wyróżnikiem tej grupy w stosunku do prawosławnych Macedończyków. Kiedy w Skopje buduje się cerkiew, wówczas w Tetowie zapada decyzja o budowie meczetu z jeszcze wyższym minaretem. Żeby pokazać swoją wyższość i dominację. Święta religijne oprócz swojego pierwotnego znaczenia dostają nowy symboliczny sens – są demonstracją przynależności etnicznej.
Dwa miasta
Tetowa nie dzieli rzeka, jak Neretwa Mostar. Tu nie ma muru jak w Berlinie. Tetowo jest zwyczajnym, malowniczo położonym miastem. Jedyną rzeczą, która je wyróżnia, to strome zbocza gór schodzące pod samo miasto. Idący ulicami przyjezdny nie jest w stanie odgadnąć, kto jest kim. Jeśli ktoś sobie wyobraża, że Albanki chodzą w hidżabie, to się myli. Większość kobiet bez względu na przynależność etniczną ubiera się w stylu zachodnim – buty na obcasie, obcisłe spodnie i torebka. Sklepy, bary, restauracje wyglądają tak samo. Nic na pierwszy rzut oka nie wskazuje na silne podziały wśród mieszkańców tego miasta. Jednak wszyscy wiedzą, u którego rzeźnika nie kupi się wieprzowiny i w którym sklepie spożywczym sprzedają piwo.
W mieście nadają dwa radia i jedna telewizja macedońskojęzyczna i tyle samo albańskojęzycznych. Media podają dwie różnie zorientowane wiadomości, dostosowując je do swoich odbiorców. Kiedy macedońskie media obwieszczają: „Albańscy przemytnicy broni złapani dwadzieścia kilometrów od Tetowa”, albańska prasa podaje:
Kolejna macedońska agresja – zabito trzech niewinnych Albańczyków. Macedoński rząd nie zgadza się na międzynarodowe śledztwo.
Wychodząc z kina, obie grupy kierują się w stronę centrum, żeby się spotkać z resztą swoich znajomych. Już wiedzą, dokąd pójdą. Dokładnie się orientują, które kluby są czyje, ewentualna pomyłka może skończyć się niezręcznym milczeniem i jednoznacznym spojrzeniem przebywających tam osób. Chociaż albański właściciel kawiarni Berlin tuż obok malowanego meczetu (największej atrakcji architektonicznej Tetowa) zarzeka się, że dla niego klient to klient i nie ma znaczenia przynależność etniczna, to z pewnością Macedończyka tam nie uświadczy.